poniedziałek, 19 stycznia 2015

1. Back to the nothing.

Boże, jaka ja jestem beznadziejna to się w pale nie mieści...Myślałam, że dam radę normalnie, szczęśliwie żyć bez odchudzania, będąc pogodzoną ze swoim ciałem. Tyle razy próbowałam, potem poddawałam się i tak w kółko... Już od kilku lat miałam nie jedną próbę. NIE UMIEM BYĆ TAK SZCZĘŚLIWA, NIGDY NIE POGODZĘ SIĘ Z MOIM GRUBYM CIELSKIEM. Nigdy mi się nie uda, ten cel jest tak daleko, tyle razy samą siebie zawodziłam, że już nie wierze... Nie wierze w siebie, nie mogę na siebie patrzeć, NIENAWIDZĘ SIĘ, nienawidzę patrzeć na mój ryj, na moje cielsko. Wisienka na torcie moich problemów codziennych. Czy to takie trudne po prostu kontrolować to, co się? Nie rozumiem, ale chcę się dalej starać, mimo że nie mam o co. Nikt mi nie pomoże (nie tylko w tej kwestii, ale to tylko dlatego ponieważ nikt nie potrafi, nie dlatego że nikt nie chce), więc ja sama muszę o siebie zadbać, o swoje szczęście. Bo koniec końców wszyscy zostajemy sami ze sobą, więc musimy zadbać głównie o siebie, nie tyle o swoje szczęście, ale o to by jakoś się znosić chociażby... A ja tak bardzo się nienawidzę. Mam ochotę walić się po ryju, taka jestem beznadziejna i żałosna...
Durna dziewucha myśli, że jest lepsza od wszystkich a tak naprawdę jest nikim. To takie smutne...
Przeszłam długą drogę od tego kim byłam, jednak to  jeszcze za mało. O wiele za mało bym chociaż polubiła samą siebie.
Moje myśli to w tej chwili jeden wielki chaos, dzień już fatalny a to dopiero 13:23...Najchętniej zostałabym w domu i poużalała się nad sobą, ale muszę jechać na zajęcia i zdawać tematy. Nie mam siły dziś już na nic, albo się publicznie rozpłaczę albo wyjebie komuś w ryj...
Potrzebuje miejsca, gdzie mogę być sobą w pełni, niczego nie ukrywać przed nikim. To chyba to miejsce, i nie chcę już więcej uciekać, nawet gdy będę ponosiła porażkę za porażką, przynajmniej będę szczera ze sobą. Od teraz żadnych usprawiedliwień.

Bilans do teraz:
- kawa z mlekiem i słodzikiem x2

- banan
- (obiad na mieście) - surówka, mały kotlet wieprzowy, ziemniaki (których zjadłam niecałe 2/3, resztę oddałam)

Przylezę z zajęć pod wieczór i zjem tylko pomarańczo, resztkę jogurtu naturalnego i jeszcze jakiś jeden owoc/jogurt ewentualnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz